W dniach 7-14 lipca 2019 roku odbył się XIX Ogólnopolski Zjazd Grunwaldzki. W którym uczestniczył 283 Szczep „Leszy” reprezentowany przez 26 GŚDH „Lisowczycy”, 18 DW „Tropiciele Tajemnic”, 13 GZ „Czarne Jagódki” oraz 77 GŚDH z Laskowic. Wszystkie wymienione środowiska przystąpiły do współzawodnictwa Grunwaldzkiego i ukończyło je z wynikiem pozytywnym, dzięki czemu uzyskały tytuł drużyny grunwaldzkiej. Od tego roku w naszym hufcu mamy 4 drużyny Grunwaldzkie i 1 Szczep z tytułem Grunwaldzkim.
Poniżej kilka relacji oczyma naszych harcerzy
W dniach 7-14 lipca 2019 roku odbył się XIX Ogólnopolski Zjazd Grunwaldzki. Drużyny i szczepy harcerskie zostały przydzielone do poszczególnych gniazd, takich jak: Warmia i Mazury, Środkowa Polska, Wielkopolskie, Mazowieckie oraz Śląskie.
Pierwszego dnia około godziny 13:00 wyruszyliśmy autokarem w podróż na upragniony zlot. Po dotarciu na Pola Grunwaldzkie zabraliśmy się od razu do pracy i rozstawiliśmy łącznie cztery duże namioty. Chwilę później na wszystkich czekał ciepły posiłek. W ten sposób szybko zleciał nam niedzielny dzień i zapadła ciemna noc.
Drugiego dnia wczesnym rankiem obudziły nas przyjemne piosenki. Był to oficjalny pierwszy dzień Zlotu Grunwaldzkiego. Nie zabrakło również tańców takich jak belgijka. Tego dnia odbył się uroczysty apel rozpoczynający zlot, na który harcerze przybyli w średniowiecznych strojach oraz mundurach. Po apelu dostaliśmy sporo czasu wolnego- deszczowa pogoda nie przeszkodziła jednak w kolorowej integracji – czyli Festiwalu Kolorów, na którym harcerze wspaniale się bawili. Nie obeszło się oczywiście bez kina nocnego.
Dnia trzeciego każdy był mokry. Pogoda znów nie była idealna, jednakże to nie przeszkodziło nam w grunwaldzkich manewrach. Polegały one głównie na rozwijaniu naszych umiejętności oraz poszerzaniu wiedzy. Tematyką manewrów były między innymi wyznaczanie azymutów, żeglarstwo oraz informacje na temat nurkowania wraz ze sprzętem. Po południu czekał na nas upragniony ciepły obiad, który każdy zjadł z apetytem. W nocy odbyło się kolejne kino pod gwiazdami. Zmęczeni szybko zasnęliśmy w kolejną zimną noc przy przyjemnej muzyce świerszczy i innych polnych zwierząt.
„Hej miśki, czas wstać” – takim akcentem rozpoczęliśmy kolejny dzień. Pogoda tym razem była znacznie lepsza. Środę, jak każdy inny dzień, zaczęliśmy od porannej toalety oraz śniadania. Następne godziny zostały przeznaczone na sprawy organizacyjne. Po odprawie zaczęły się przygotowania do Memoriału dla Druhny Basi. Zarówno najmłodsi, jak i ci najstarsi biegnąc pokonali wyznaczone trasy. Zwycięzcy zostali nagrodzeni medalami. Tego dnia odbyła się również wędrówka dla pierwszorocznych. Na trasie czekało na nich wiele wyzwań, zadań i ciekawych informacji. Po obiedzie odbył się przegląd piosenki. Większość czwartkowego dnia spędziliśmy na punktach aktywności. Nauczyliśmy się podstaw pierwszej pomocy, strzelania z łuku oraz współpracy przy budowaniu wieży z klocków. Świetnie bawiliśmy się przy mega jandze, bulach, memory oraz haftowaniu. Rozegrane zostały także bitwy na makarony. Czasu starczyło również na przekąski z mlekovity. Niektórzy mieli okazję wybić swoją własną grunwaldzką monetę. Wszystko to działo się w pełnym słońcu, które w końcu rozjaśniło nasze twarze. Wieczorem bawiliśmy się w amfiteatrze, w którym odbywał się koncert. Tego dnia została rozpalona również watra wędrownicza.
W słoneczny piątek po odprawie odbył się jarmark, na którym każde gniazdo mogło wystawić różne artykuły na sprzedaż. Wszystko było kupowane za przydzielone wcześniej diamenciki. Na jarmarku znalazły się takie rzeczy, jak: kisiel, drożdżówki, długopisy, smycze, torby i wiele innych ciekawych rzeczy. Aby ten dzień był bardziej miły, wiele harcerzy i harcerek wzięło ze sobą grunwaldzkie śluby. Po pysznym obiedzie wybraliśmy się na próbę bitwy do wioski rycerskiej. Podziwialiśmy wytrwałość i bojowość tamtejszych rycerzy. Pod wieczór większość z nas zatańczyła mega belgijkę na wzgórzu. Następnie przyszedł czas na kolację, po której nastąpił apel pamięci oraz ogniobranie.
W sobotę odbył się najważniejszy uroczysty Apel Grunwaldzki, na którym dostaliśmy tak zwaną blachę Grunwaldzką na proporzec. Dla wielu z nas było to niesamowite wydarzenie. Po apelu wybraliśmy się na inscenizację bitwy, zajmując najlepsze miejsca. Pod wieczór odbył się OPEN MIC na którym harcerki i harcerze prezentowali wybrane przez siebie piosenki. Był to niezapomniany czas, wszyscy świetnie się bawili. Mimo późnej godziny znalazł się czas na przejrzenie krótkich filmików z całego zlotu oraz seans filmowy.
Ostatniego dnia, czyli w niedzielę, po pobudce i porannej toalecie zaczęliśmy powoli pakować swoje rzeczy. Krótko po tym każdy z nas założył swój zielony bądź szary mundur i uczestniczył w apelu kończącym zlot. Po złożeniu namiotów czekaliśmy cierpliwie na autokar. Niestety nastał ten dzień porządków i pożegnań. Nikt nigdy tego nie lubi, ale zawsze musi przyjść na to czas.
Do zobaczenia za rok!
Czuwaj!
Czuwaj!
Jak co roku odbył się Zlot Grunwaldzki, w którym z radością uczestniczyliśmy całym 283 szczepem Leszy.
Wyruszyliśmy 7 lipca około godziny 13.00. Byliśmy bardzo podekscytowani. Podróż minęła nam przyjemnie i momentami śmiesznie. Podczas trasy czuwały nad nami druhna Patrycja oraz druhna Atleta. Gdy przyjechaliśmy na miejsce dostrzegliśmy naszego Bosego Wodza, który czekał tam na nas. Po wypakowaniu toreb i plecaków z autobusu, zabraliśmy się za rozstawienie namiotów. Bardzo lubię rozstawiać namioty, dlatego też było to dla mnie fajne zadanie. Było kilka komplikacji związanych z miejscem rozstawienia namiotów, ale mimo to dobrze się przy tym bawiliśmy. Oczywiście nie ma Grunwaldu bez deszczu. Zaskoczyła nas ulewa przy wbijaniu ostatnich śledzi i naciąganiu linek. Ja akurat byłam jedną z osób, które najdłużej były na deszczu, przez co podczas chodzenia w butach, czułam się jakbym chodziła po wodzie. Razem z dh. Hanią i dh. Anią stwierdziłyśmy, że najkorzystniej będzie wziąć przykład z naszego druha i chodzić boso. Tak też uczyniłyśmy. Kiedy już przestało padać zabraliśmy się za rozstawienie namiotu druha Komendanta Szczepu. Po walce z wielkim (jak dla nas) namiotem rekonstrukcyjnym, przenosiliśmy jedzenie, rozkładaliśmy kanadyjki i urządzaliśmy wnętrza naszych zlotowych apartamentów. Dopiero po tym wszystkim zjedliśmy zasłużony, pyszny obiadek, który przygotowały nam dh. Patrycja wraz z dh. Arletą. Później mieliśmy czas wolny i poznawaliśmy pierwszych sąsiadów. W między czasie powstawały pierwsze bramy Gniazd, między innymi naszego Gniazda Środkowa Polska.
Tak minął nam, można powiedzieć, dzień 0, czyli dzień, w którym jeszcze nie rozpoczął się zlot, ale już byliśmy na miejscu obozowiska.
Dziś, 8 lipca, z samego rana czekało na nas pyszne śniadanie, które przygotowała nam nasza kadra. Podczas gdy my mieliśmy czas wolny, inne drużyny przyjeżdżały i rozstawiały swoje namioty oraz powstawały kolejne bramy Gniazd. Dzień spędziliśmy głównie na rozmawianiu, graniu w gry i poznawaniu reszty sąsiadujących z nami drużyn. Po kolacji przygotowywaliśmy się do apelu gniazdowego, rozpoczynającego 48 edycję Zlotu Grunwaldzkiego, na który mieliśmy przybyć w strojach średniowiecznych. Na apelu nasz Bosy Wódz otrzymał dyplom oraz tytuł „Czuwający Druh” i „Złotousty, druhna Hania również otrzymała dyplom oraz tytuł „Czuwająca Druhna”. Po apelu odbył się festiwal kolorów, w którym nasza 13 Gromada Zuchowa „Czarne Jagódki” wzięła udział. Na koniec można było udać się do amfiteatru na kino pod gwiazdami, gdzie wyświetlano film „Rambo”. Gdy dzień dobiegał końca wszystkie bramy Gniazdowe dumnie reprezentowały poszczególne gniazda, mianowicie Gniazdo Środkowa Polska, Gniazdo Wielkopolskie, Gniazdo Warmia-Mazury, Gniazdo Śląskie oraz Gniazdo Mazowieckie.
Tak zakończył się oficjalny dzień 1 zlotu.
9 lipca, po śniadaniu wybraliśmy się na grunwaldzkie manewry. Chodziliśmy (oczywiście w deszczu) po terenie zlotu i zdobywaliśmy punkty, poprzez robienie zadań, dowiadywaniu się ciekawostek, oraz zdobywaniu różnych doświadczeń. Punkty, które odwiedziliśmy to m.in. punkt żeglarski, na którym dowiedzieliśmy się jak nazywają się poszczególne części łodzi i do czego są przeznaczone, punkt u nurka, na którym mogliśmy założyć profesjonalny sprzęt do nurkowania, mieliśmy możliwość spróbowania oddychać pod wodą za pomocą owego sprzętu. Ja jako jedyna z naszego patrolu zanurzyłam się w lodowatej wodzie i rozwiązałam zagadkę matematyczną. Odwiedziliśmy także punkt z orientacji na mapie i wyznaczaniu azymutów. Później poszliśmy na obiad i dostaliśmy pyszny deserek w postaci gofrów z bitą śmietaną i borówkami. Po jedzeniu mieliśmy chwilę na wypoczynek więc druh Mietek opalał się w deszczu, a ja z druhną Patrycją tańczyłyśmy kaczuchy (było bardzo zabawnie). Reszta dnia minęła nam mokro, fajnie i przyjemnie. Po kolacji można było udać się do amfiteatru na seans filmowy.
Tak właśnie minął 2 dzień Zlotu Grunwaldzkiego.
Trzeciego dnia, 10 lipca, pogoda nam dopisała, wreszcie zaświeciło słońce. Po śniadaniu odbył się Memoriał Pamięci Druhny Basi, w którym wzięły udział zuchy, harcerze, a nawet jeden instruktor z naszego szczepu. Przed wyjściem zrobiliśmy pompony, żeby kibicować naszym sportowcom. Druhna Klaudia zajęła III miejsce w kategorii harcerek. Druh komendant szczepu przebiegł 5 kilometrów po czym zaskoczył nas świetnym fiołkiem na linii mety, a na koniec padł. Byliśmy z wszystkich bardzo dumni. Po memoriale udaliśmy się na wędrówkę, podczas której zwiedziliśmy Muzeum Bitwy pod Grunwaldem. Na koniec wędrówki mieliśmy przyjęcie pierwszy rocznych, gdzie w ruinach kaplicy dwie drużyny z naszego 283 Szczepu „Leszy” otrzymały tytuły Drużyn Grunwaldzkich. Po powrocie zjedliśmy obiad i mieliśmy czas wolny.
Tak przebiegł pełen wrażeń dzień 3.
Dzień 11 lipca, po śniadaniu udaliśmy się na punkty aktywności, na których mogliśmy m.in. przeprowadzić walkę na miecze, nauczyć się tańców, odwiedzić izbę pamięci, wchodzić na skrzynki albo odwiedzić punkt, który prowadziła razem z dh Mietkiem, mianowicie chodzenie po linie. Po południu, kiedy obstawiałam nasz punkt, reszta szczepu odwiedziła miasteczko rycerskie, gdzie mogli obejrzeć krwawe walki na miecze. Po zamknięciu wszystkich punktów poszliśmy na podsumowanie memoriału, gdzie dh. Klaudia i Bosy Wódz mieli odebrać nagrody. Niestety dh Mietek musiał zostać w gnieździe z osobami chorymi, dlatego poprosił mnie, żebym odebrała nagrodę za niego. Poszlak po odbiór, dostawał koszulkę z napisem „Bosy Memoriału”, założyłam ją i po wszystkim wróciliśmy ze śmiechem do namiotów. Potem wszystkie osoby, które były w reprezentacji na Apel Grunwaldzki, w tym ja, dh. Hania i dh. Klaudia, udały się na zajęcia z musztry. Bardzo mi się one podobały, były prowadzone bardzo fajnie, ponieważ nauczyliśmy się wiele, ale nie się związanekowało nam zabawy. Podczas naszej musztry, reszta miała czas wolny.
Tak minął nam 4 dzień Zlotu Grunwaldzkiego.
Pełen słońca 12 lipca zaczął się od śniadania. Z samego rana nasz szczep pełnił służbę wartowniczą na bramie naszego gniazda Środkowa Polska. Podczas wart odbywał się jarmark regionów, na którym można było rozstawie punkt, gdzie wystawiało się związane ze swoim regionem, np.: wypieki, ulotki lub zabawy czy też tańce. Wśród tych punktów można było znaleźć filmowanie, walki na miecze, lepienie z masy solnej, tańce ludowe, kolorowe warkoczyki, łowienie rybek, ciasta, odblaski, robienie biżuterii i wiele innych. Po jarmarku był obiad, następnie rekonstrukcja Bitwy pod Grunwaldem. Potem można było tańczyć mega Belgijkę ja wzgórzu. Po kolacji graliśmy udział w Apelu Pamięci, gdzie uczciliśmy pamięć zmarłych harcerek i harcerzy.
Właśnie tak zleciał mam dzień 5.
Dnia 13 lipca, po śniadaniu, wszystkie gniazda przygotowywały się do Apelu Grunwaldzkiego. Drużyny reprezentacyjne zebrały się szybciej i wyruszyły na wzgórze. Podczas uroczystości odbieraliśmy blachy grunwaldzkie. W rzędzie, w którym stałam blachy wręczała Naczelniczka ZHP. Po stresującym i pełnym wrażeń apelu zjedliśmy obiadu mieliśmy czas wolny. Rozpętaliśmy tańce w naszym gnieździe, ale przerwał nam próbny alarm ewakuacyjny. Na szczęście przebiegł on sprawnie i bez przeszkód więc szybko wróciliśmy do gniazd. Potem bawiliśmy się w ośmiornice i dżdżownice. Było bardzo fajnie, ale dla mnie również bardzo boleśnie. Mimo bólu świetnie się bawiłam, była to najlepsza zabawa jaką pamiętam. Po kolacji odbył się OpenMic, na którym razem z dh. Dzbanem świetnie się bawiłyśmy i tańczyłyśmy jak szalone. Po Openie odbyło się filmowe podsumowanie zlotu.
Tak nadszedł kres dnia 6.
Siódmy dzień zlotu, 14 lipca. Po śniadaniu poszliśmy na apel kończący i krąg pożegnalny. Apel oczywiście nie obył się bez omdleń, ale na szczęście mieliśmy blisko ratowników, którzy działali błyskawicznie. Po uroczystości zwinęliśmy namioty, sprzątnęliśmy teren i przenieśliśmy bagaże bliżej drogi. Po pożegnaniu wszystkich przyjaciół wsiedliśmy do autobusu i wróciliśmy do domów.
Zlot Grunwaldzki, to najlepszy zlot, na którym byłam. Świetni ludzie, cudowna atmosfera, dzikie tańce i zabawy, śmieszne akcje i nowe znajomości. To wszystko zostanie w pamięci. Podsumowując było po prostu cudownie!
~dh. Bąbel
Niedziela 7 lipiec Nasza przygoda zaczęła się od wpakowaniu rzeczy do autobusu. Gdy dojechaliśmy na miejsce zlotu zajęliśmy się rozkładaniem namiotów. Następnie zjedliśmy i mieliśmy czas wolny. Poniedziałek 8 lipiec To pierwszy dzień zlotu dziś po pobudce i śniadaniu poszliśmy na apel gniazdowy a następnie na apel rozpoczynający zlot. Następnie poszliśmy zwiedzać zlot i pomnik Grunwaldzki. Mieliśmy też okazję wsiąść udział w festiwalu kolorów. Dla chętnych było oczywiście kino i tym zakończyliśmy pierwszy dzień zlotu. Wtorek 9 lipiec Dziś wstaliśmy po pierwszej przespanej nocy pod namiotem zjedliśmy śniadanie a później deser w formie gofrów. Później poszliśmy na Grunwaldzie manewry, czyli zajęcia aktywności. Następnie udaliśmy się na obiad a po obiedzie na dokończenie zajęć. Podczas zlotu odbyła się także ewakuacja. Po ewakuacji wróciliśmy do gniazd i zjedliśmy kolację. Dla chętnych było także kino i po tych wrażeniach położyliśmy się spać. Środa 10 lipiec Dziś także zaczęliśmy od zjedzenia śniadania, bo to najważniejszy posiłek dnia. Późnej pobiegliśmy zatańczyć np. kowbojkę czy Makarenkę. Po tańcu poszliśmy na memoriał dh. Basi. A po biegu poszliśmy na obiadek a później na trasę dla pierwszorocznych. Na ostatnim punkcie trasy zdobyliśmy tytuł drużyny pierwszorocznej. Po powrocie mogliśmy pójść na przesłuchania do open mika. Następnie zjedliśmy kolację i mieliśmy czas na odpoczynek. Czwartek 11 lipiec Dziś po śniadaniu poszliśmy na punkty aktywności, aby zdobyć naszywkę z zlotu. Następnie zjedliśmy obiad. A później odbyły się śluby zlotowe. W tym czasie mogliśmy kończyć także punkty aktywności. Wieczorem na amfiteatrze zostały ogłoszone wyniki z memoriału i konkursy pierwszej pomocy. A potem odbyło się kino pod gwiazdami. Później była jeszcze watra wędrownicza i cisza nocna. Piątek 12 lipiec Po tym jak wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie odbył się sejmik wspólnoty Grunwaldzkiej. W tym samym czasie odbył się jarmark gniazd a następnie obiad. Później mogliśmy pójść na próbę bitwy lub belgijkę na wzgórzu. Potem zjedliśmy kolację i poszliśmy na apel pamięci. Po apelu odbyło się ogniobranie na kopcu Jagiełły. Ale nasza drużyna została na terenie zlotu a później udała się do kaplicy, gdzie zostały odebranie funkcje i przyznane sprawności. Sobota 13 lipiec Po śniadaniu proporcowi poszli na próby a my przygotowywaliśmy się do apelu Grunwaldzkiego. Tam proporcowi otrzymali blachy na proporzec. Później zjedliśmy obiad i poszliśmy na zasłużony odpoczynek. Później poszliśmy na Bitwę pod Grunwaldem, a gdy wróciliśmy mieliśmy czas dla gniazd. Środkowopolska wykorzystała ten czas na integrację za pomocą zabawy np. W słoneczko. Gdy skończyliśmy zabawę zjedliśmy kolację i poszliśmy na open mika. A później mogliśmy obejrzeć filmowe podsumowanie zlotu i pójść na kino pod gniazdami. A po tym wszystkim położyliśmy się spać. Niedziela 14 lipiec A to już ostatnie chwile na Grunwaldzie. Dziś po pobudce i śniadaniu zaczęliśmy się pakować i sprzątać. Później poszliśmy na apel kończący zlot. A następnie sprzątaliśmy teren zlotu. Gdy skończyliśmy pojechaliśmy z wszystkimi wspomnieniami i przygodami do domów.